środa, 4 lipca 2012

Pierwszy przepis


Ciasto czekoladowe z galaretką.





Ze względu na Dzień Ojca postanowiłam upiec tacie coś pysznego, a że kocha on czekoladę, trafiło właśnie na ten przepis.

Polecam go serdecznie, ponieważ ciasto jest ciężkie, mokre i meeeega czekoladowe. Czekoladoholicy będą w niebo wzięci. Natomiast galaretka stanowi odświeżające wykończenie i idealnie wpisuje się w smak czekolady.

Na dodatek piekarnik zepsuł się w trakcie pieczenia. Nie mogłam go domknąć, a ciasto i tak wyszło znakomite, więc chyba nie da się go zepsuć. J

Składniki:

Na ciasto:
  • pół szklanki mleka (dałam 2%)
  • pół szklanki śmietany minimum 18%
  • 1 jajko
  • 50 g gorzkiej czekolady 70%
  • pół szklanki kakao naturalnego
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka aromatu waniliowego
  • 2/3 szklanki drobnego cukru do wypieków
  • 70 ml oleju słonecznikowego


Dodatkowo:
  • Owoce sezonowe: truskawki, maliny mogą być też jagody, borówki itp.
  • 2 galaretki wiśniowe
  • 750 ml wrzącej wody


Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia. Moja tortownica ma 21 cm, ale podobno najlepiej w 23 cm. Nagrzać piekarnik do 160ºC.

Podgrzewamy mleko, do którego następnie wrzucamy połamaną czekoladę i mieszamy do jej rozpuszczenia (robiłam to w kąpieli wodnej). Studzimy.

Mąkę łączymy z sodą, kakao oraz proszkiem do pieczenia, najlepiej w osobnej misce.

Jajko miksujemy, aż zamieni się w puszysty krem. Następnie dodajemy do niego cukier i dalej miksujemy do połączenia się składników (cukier nie musi całkowicie się rozpuścić). Dodajemy śmietanę, olej oraz aromat. Ponownie miksujemy. Na koniec wlewamy mleko czekoladowe i jeszcze raz mieszamy razem wszystkie składniki.

Do masy czekoladowej dodajemy wcześniej przygotowane suche składniki. Wszystko razem miksujemy króciutko, do połączenia się masy, by niepotrzebnie jej nie napowietrzać.

Masę przelewamy do tortownicy, wyrównujemy i wkładamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy 25-35 minut, do suchego patyczka.(Mi zajęło to więcej czasu z powodu awarii.)



Gdy ciasto stygnie (najlepiej jak już nie jest zbyt gorące), możemy zająć się galaretkami. Rozpuszczamy 2 galaretki w 750 ml wody (jest jej mniej niż w zaleceniu na opakowaniu, by była gęstsza). Galaretka musi lekko stężeć, żeby nie wsiąknąć w ciasto czekoladowe. Po wystudzeniu wkładam ją na ok. 10 min do zamrażalnika, wciąż obserwując i mieszając, by się całkowicie nie ścięła. Kiedy ciasto ostygnie układamy na nim owoce. Gdy galaretka częściowo stężeje, przelewamy ją na ciasto umieszczone w tortownicy i wkładamy do lodówki do całkowitego stężenia galaretki.




SMACZNEGO!



8 komentarzy:

  1. Mniam:) Bardzo dobry początek!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wygląda genialnie, a smakuje zapewne jeszcze lepiej :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na dobry początek komentarz ode mnie : Super Ci wyszedł ten przysmak, ja niestety mam zawsze problem z galaretką nie wiem jak wyczuć moment, że już można nią polać owoce.

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwszy wpis, a juz mi sie podoba! oj, będę tu częstym gościem ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim raziem witam w świecie blogosfery;) Pyszne ciasto upeikłaś dla Taty! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Smakowity początek:) Życzę powodzenia w blogosferze:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za bardzo miłe powitanie :)

    OdpowiedzUsuń