Na tą Wielkanoc nic nie piekłam i nie gotowałam, a nawet i
wiosenne porządki jeszcze nie miały miejsca. Zrzucam wszystko na pogodę :P Za
to, mimo, że wypieków nie przygotowywałam, to się nimi najadłam. Od mazurków,
po baby i sękacze. Te Święta typowe nie były, bo spędzone w hotelu. Kto by
pomyślał, że w Wielkanoc będę mogła jeść sushi i grać w kręgle?! Polecam
wszystkim taki odpoczynek. Bez chaosu i paniki gotowania oraz sprzątania,
przygotowywania i zapomnienia w tym wszystkim o sobie, odpoczynku, bliskich i
czasie spędzonym razem a nie tylko nad garnkami i odkurzaczem.
No i poczułam wiosnę, chociaż zima zawitała w pełni. W hotelu gościły żywe kurczaczki i króliki. Zasiano trawkę i przybrano pomieszczenia kolorowymi kwiatkami.
A oto kilka zdjęć dla zainteresowanych nowoczesnymi, także
kulinarnymi (ozdabiałam mazurki => zdjęcie pierwsze) Świętami.
Święcenie koszyczków (przyjechał ksiądz)
to są babsztyle a nie baby :)))))
OdpowiedzUsuńJuż Ci zazdroszczę takiego luzu na święta:)
OdpowiedzUsuńJa też zazdroszczę:P Świetne fotki, będzie co wspominać a te poczucie luzu, chociaż na chwilę, jest bezcenne:) Chociaż Ty wolnego sobie nie zrobiłaś tak do końca i jakiś kulinarny wkład musiał być; w postaci dekorowania Mazurka, ale zawsze;P
OdpowiedzUsuń